
Wprowadzenie – obfitość jako najnowsza religia
Obfitość i pieniądze. Współczesny dyskurs o pieniądzach i sukcesie przeszedł subtelną, ale radykalną transformację – z narzędzia przetrwania i miary wymiany w mitologię nowoczesnego zbawienia. Dziś nie mówi się już o zarabianiu pieniędzy – mówi się o przyciąganiu obfitości. Pojęcia takie jak „mindset bogactwa”, „wibracja dostatku” czy „energetyczne pole sukcesu” wniknęły w codzienny język rozwoju osobistego i biznesowego. Powstał nowy kult: kult obfitości.
Ten kult nie potrzebuje świątyń ani proroków – wystarczy konto na Instagramie i płatny newsletter. Kapłanami są dziś mentorzy, którzy „zaczynali od zera” i teraz – dzięki sile intencji i algorytmom reklamowym – „żyją z lekkością i pasją”. Kazania głoszą z webinarów, masterclassów i stories. Obietnica jest zawsze ta sama: wystarczy zmienić myślenie, kupić kurs, wdrożyć checklistę, przestać się sabotować i… manna finansowa spadnie z nieba.
Zjawisko to wisi nad rynkiem jak wielki billboard: Buy the blueprint – become abundant. Przyciągający, błyszczący i obiecujący wolność – ale zasłaniający krajobraz dużo bardziej złożony, w którym ekonomia, psychologia i etyka zderzają się niczym płyty tektoniczne.
Bo czym właściwie jest „obfitość”?
Czy to stan konta, wewnętrzny spokój, ilość followersów, liczba źródeł przychodu czy może raczej sposób istnienia w świecie, w którym inni także mają prawo do dobrobytu? Współczesna obfitość stała się pojęciem wypranym z treści i jednocześnie napompowanym emocjonalnie – jak słowo „miłość” w reklamie Walentynkowej.
Pod powierzchnią tych gładkich narracji kryją się jednak pytania trudniejsze, których zbyt często się unika:
-
Czy każdy może być bogaty, czy tylko ci, którzy zarabiają… na uczeniu innych, jak być bogatym?
-
Czy obfitość da się wygenerować mimo strukturalnych nierówności, w sektorze, który nie obiecuje miliardów?
-
Czy mindset wystarczy, jeśli rzeczywistość rynkowa, emocjonalna lub społeczna ciągnie w przeciwną stronę?
Ten artykuł nie jest atakiem na aspiracje. To próba rekonstrukcji – rozszyfrowania kodów, które dziś formują nasze wyobrażenia o pieniądzach, sukcesie i sensie zarabiania. Chcę przyjrzeć się współczesnym mitom obfitości, ich psychologicznym fundamentom i ekonomicznym ograniczeniom. Chcę też wskazać, że istnieją starsze, mądrzejsze i bardziej zintegrowane modele podejścia do dobrobytu – takie, które uwzględniają nie tylko wynik finansowy, ale również kontekst etyczny i duchowy.
Bo może obfitość nie jest czymś, co się zdobywa – tylko czymś, co się ucieleśnia, kiedy Artha służy Dharmie, a nie odwrotnie.
Paradoks mentorów-pracoholików
Ci sami guru, którzy w wywiadach z błyskiem w oku wspominają czasy pracy po 20 godzin na dobę, dziś promują webinary o work-life balance, self-care i „energetycznym zarządzaniu czasem”. Ich narracja ulega transformacji: z brutalnego hasła „sleep is for the weak” do miękkiej afirmacji: „twój biznes powinien służyć twojemu życiu”. Jednak dla uważnego słuchacza pojawia się tu poważna nieciągłość – nie tylko logiczna, ale i moralna. Jak to możliwe, że ci, którzy sami zbudowali swoje fortuny na eksploatacji własnych zasobów, dziś uczą innych „żyć z lekkością”? Czy to ewolucja, hipokryzja, a może po prostu marketing dostosowany do zmęczonego pokolenia?
Sztandarowym przykładem tej ambiwalencji jest retoryka Marka Cubana – inwestora, miliardera i jednego z najgłośniejszych głosów współczesnej przedsiębiorczości. W wywiadach wielokrotnie powtarzał, że „dla naprawdę ambitnych work-life balance nie istnieje” i że „jeśli nie pracujesz 24 godziny na dobę, ktoś inny już to robi” (Business Insider). Ten przekaz – gloryfikujący nadmiarową pracę jako jedyną drogę do sukcesu – staje w jaskrawej sprzeczności z obecnym trendem, w którym ci sami ludzie oferują coaching oparte na medytacji, uważności i rzekomej „lekkości zarabiania”. Ich programy noszą nazwy takie jak „Obfitość bez spiny” czy „Zarabiaj w zgodzie ze sobą”, mimo że niegdyś propagowali całkowite zatracenie się w pracy.
Zarządzanie dysonansem poznawczym
Psychologia opisuje ten fenomen jako cognitive dissonance management – zarządzanie dysonansem poznawczym. Innymi słowy: kiedy fakty stają się niewygodne (np. wypalenie, samotność, koszty rodzinne), buduje się narrację kompensacyjną, która usprawiedliwia przeszłość i nadaje jej sens. W ten sposób mentor, który wcześniej przepracowywał się do granic wytrzymałości, może dziś z czystym sumieniem głosić „holistyczne” podejście do sukcesu – i nie ponosić za to konsekwencji.
Ten rozdźwięk – między praktyką a późniejszą narracją – opisuje m.in. Roger Osorio, były wyznawca kultu produktywności, który po latach intensywnego działania uznał: „produktywność i sukces to nie to samo” (rogerosorio.com). To ważna granica: sukces może być społecznie nagradzany, ale wewnętrznie pusty; produktywność może dawać wyniki, ale odbierać sens. Gdy mentorzy przestają rozróżniać jedno od drugiego, przestają być przewodnikami – stają się sprzedawcami ideologii.
Bo ostatecznie nie chodzi już o to, by przekazywać wiedzę – ale by monetyzować historię o tym, jak się do niej doszło.
„Jak zarabiać” vs. realny sektor: dysproporcje liczb
W dobie wszechobecnych kursów, szkoleń i mastermindów, w których „zarabianie” stało się produktem samym w sobie, warto na chwilę oderwać się od sloganów i przyjrzeć twardym danym. Globalny rynek coachingu biznesowego i osobistego – branży, która żyje z nauczania innych, jak zarabiać – ma w 2025 roku osiągnąć wartość ponad 7,3 miliarda USD (robinwaite.com). W tym ekosystemie sprzedaje się nie tylko strategie, ale również styl życia, narracje i emocjonalną walidację. To nie przypadek, że największe pieniądze są dziś w tym, by uczyć innych, jak zarobić swoje pierwsze pieniądze. Zarabianie na zarabianiu stało się samoistną gałęzią gospodarki.
Tymczasem, dla kontrastu, spójrzmy na sektor rzeczywisty, namacalny, oparty o produkcję i fizyczną dystrybucję: globalny rynek odzieży lnianej, choć wpisuje się w rosnący trend eko i slow fashion, według szacunków ma w 2025 roku osiągnąć wartość zaledwie 553 milionów USD (GlobalGrowthInsights). To ponad dziesięciokrotna różnica skali między coachingiem a rynkiem lnianych koszulek – choć ten drugi wymaga realnego surowca, pracy ludzkich rąk, logistyki, obsługi klienta, a nierzadko – pasji i idei.
Obfitość – brutalna asymetria
To pokazuje brutalną asymetrię: osoba, która sprzedaje e-book o tym, jak skutecznie promować się na Instagramie, może w ciągu miesiąca zarobić więcej niż rzemieślnik, który przez rok budował markę opartą na zrównoważonej produkcji. Nie dlatego, że jeden pracuje lepiej niż drugi – ale dlatego, że działają w zupełnie różnych przestrzeniach rynkowych. Coaching to rynek obietnicy. Rzemiosło – to rynek konkretu. I obietnice, jak wiadomo, sprzedają się szybciej niż rzeczywistość.
Dlatego właściciel marki koszulek z lnu, nawet jeśli zatrudni tego samego copywritera, odpali te same kampanie i powtórzy te same rytuały mindsetowe co internetowy mentor, nie osiągnie podobnych przychodów. Dlaczego? Bo jego Total Addressable Market (TAM) – czyli łączny potencjał zakupowy – jest zwyczajnie mniejszy. Nie da się sprzedać tylu lnianych koszulek, ile da się sprzedać kursów o tym, jak zarabiać.
Lekcja z tego płynie prosta, choć niewygodna: zanim zaczniesz wdrażać „sekrety sprzedaży”, zastanów się, czy to, co sprzedajesz, ma wystarczająco pojemny rynek. I czy nie powielasz schematu, w którym sukces jednych jest możliwy tylko dlatego, że reszta płaci za wejście na scenę, której kulisy rzadko są uczciwie pokazane.
Artha i Dharma – staroindyjska korekta współczesnych narracji
W tradycji hinduistycznej Artha oznacza dążenie do pomyślności materialnej – ale nie jest ani najwyższym celem, ani autonomiczną wartością. Artha jest tylko jedną z czterech tzw. purusharthas, czyli głównych celów życia człowieka, obok Dharmy (moralnego porządku, życia w zgodzie z prawdą), Kamy (doświadczenia przyjemności) i Mokshy (wyzwolenia duchowego) .
W klasycznych Wedach wyraźnie zaznacza się hierarchia: bogactwo staje się cnotą dopiero wtedy, gdy służy Dharmie – nie odwrotnie. Majątek zdobyty bez moralnego kompasu „spala właściciela niczym ogień pali drewno”. To metafora równie aktualna dla współczesnych unicorn-founderów, jak i dla małych twórców kursów online.
I tu dotykam czegoś, co we mnie samej wywołuje pytania. Od miesięcy noszę w sobie wątpliwość: czy w ogóle wypuszczać kurs o Arthcie? Czy mówić ludziom, jak budować strukturę zarabiania – jeśli nie poprzedziły tego lata wewnętrznej pracy, takiej jak ta, która dzieje się w programie ZOBACZYĆ SIEBIE? Bo jeśli nie zajrzysz najpierw w siebie – w swoje intencje, w nieuświadomione mechanizmy, w relację z brakiem, ze wstydem, z przymusem bycia „kimś” – to Artha staje się kolejnym narkotykiem, kolejnym systemem kontroli.
Obfitość się rozpadnie
Możesz wypuścić stronę, kampanię, puścić sprzedaż i… zarobić kilkadziesiąt tysięcy. I co dalej? Pojawia się cisza. Nie dlatego, że coś zrobiłaś źle, ale dlatego, że fundamenty były zbudowane bez Dharmy. Jeśli nie wiesz, kim jesteś, po co jesteś i co służysz przez swoje działanie – to Twoja Artha się rozpadnie. Albo Ty się w niej rozpadniesz.
Dlatego widzę, że fryzjerki z powołania zarabiają dużo. Bo nie ścinają włosów – one dotykają ludzi. Tak samo jak niektórzy nauczyciele – ci, którzy nie tylko uczą, ale zmieniają życie uczniów, bo działają z poziomu misji. U nich Artha i Dharma są w relacji – nie w konflikcie. Ich zysk jest skutkiem ubocznym dobrze pełnionej funkcji.
To jest ta starożytna mądrość, której współczesny coaching często nie rozumie: obfitość nie wynika z umiejętności zarabiania, lecz z wewnętrznego porządku. Kiedy ten porządek jest, pieniądze przychodzą jako potwierdzenie dobrze zestrojonego działania – nie jako substytut tożsamości.
Nie chodzi więc o to, by nie zarabiać. Chodzi o to, z jakiego miejsca w sobie wypuszczasz pieniądze w świat. Bo jeśli robisz to z poziomu lęku, kontroli albo niezaopiekowanego ego – to choćbyś nauczyła się wszystkich strategii i „hacków”, Twoja Artha nigdy nie stanie się stabilna. I nigdy nie da Ci tego, czego naprawdę szukasz.
Ku syntezie: etyka, infrastruktura i psyche
Zarabianie – jeśli ma być trwałe, zrównoważone i nasycone sensem – nie może być oparte wyłącznie na algorytmach, automatyzacjach i sprzedażowych „lejkach”. Potrzebuje trzech głębokich poziomów:
-
Strukturalnego (Artha): modelu biznesowego osadzonego w realnym popycie, nie w sprzedaży marzenia. Musisz wiedzieć, co naprawdę oferujesz, komu i dlaczego to ma sens na rynku.
-
Normatywnego (Dharma): refleksji nad tym, dlaczego i dla kogo generujesz zysk. Czy Twój biznes służy czemuś większemu niż tylko Twojej potrzebie przetrwania lub prestiżu?
-
Psychologicznego (mindset obfitości): gotowości, by pieniądze widzieć jako narzędzie wartości, a nie jako definicję własnej wartości. Tu zaczyna się prawdziwa wolność.
Brak któregokolwiek z tych filarów prowadzi do pęknięcia. Albo stajesz się guru bez skrupułów, który sprzedaje pustą ideę, albo wypalonym korporacyjnym pracoholikiem, który nie wie już, po co żyje, albo romantycznym twórcą w lnie, który nie rozumie, że dobre intencje nie zawsze wystarczą, by utrzymać się na rynku.
Zakończenie – i zaproszenie
Obfitość nie jest ani czysto duchową afirmacją, ani samograjem Excela – to rezultat wewnętrznej spójności, realnego działania i etycznej świadomości. Pieniądze przychodzą, kiedy jesteś gotowa je utrzymać – energetycznie, moralnie, strategicznie.
Dlatego zanim kupisz kolejny kurs „jak zarabiać w trzy kliknięcia”, zapytaj siebie uczciwie:
Czy to, co buduję, zawiera zarówno Arthę, jak i Dharmę?
Czy buduję na strukturze i wewnętrznej prawdzie?
Czy moja intencja jest czysta, czy wynika z lęku i przymusu?
Jeśli czujesz, że zanim zaczniesz budować zewnętrzny biznes, chcesz najpierw zobaczyć siebie. Wejść głębiej. Rozmontować własne wewnętrzne blokady. Porozmawiać z tą częścią, która wciąż się boi, wstydzi, nie wierzy – to zapraszam Cię do programu ZOBACZYĆ SIEBIE.
To nie jest kurs o zarabianiu.
To nie jest kurs o duchowości.
To jest spotkanie z Tobą – taką, jaka jesteś przed strategią, przed brandingiem, przed sprzedażą.
Bo prawdziwa obfitość zaczyna się wtedy, gdy wracasz do siebie.
Reszta – przychodzi później.
Kasia Kłyż
Przypisy
-
Dharma – definicje i kontekst w tradycji indyjsko-buddyjskiej. en.wikipedia.org
-
Artha – dążenie do pomyślności materialnej wśród purusharthas. en.wikipedia.org
-
Killingsworth M.A., Kahneman D., Mellers B. „Income and emotional well-being: A conflict resolved”, PNAS 2023. pnas.org
-
University of Pennsylvania & Princeton joint analysis o dochodzie i szczęściu (2023). penntoday.upenn.edu
-
Business Insider – wypowiedzi M. Cubana i innych liderów o work-life balance (2025-07-07). businessinsider.com
-
R. Osorio, „The Pitfalls of Hustle Culture” (2023). rogerosorio.com
-
Coaching Industry Report 2025 – rynek 7,3 mld USD. robinwaite.com
-
GlobalGrowthInsights, „Linen Clothing Market Size” (2025) – wartość 553 mln USD. globalgrowthinsights.com
-
PositivePsychology.com, „8 Strategies to Transform a Scarcity Mindset” (2024). positivepsychology.com



